Podziały ponad porozumieniem

(Archiwum Jerzego Ludwińskiego, MWW Wrocław, luty 2012, fot. Kosma Moczek.)

* * *

Dziś zagadka-rozkminka. Niskofunkcjonującywysokofunkcjonujący. Albo: autyzmzespół Aspergera. Albo dowolny inny podział, sugerujący, że jedno mają lepiej, a inni gorzej.

Czy znacie jakiś przypadek, by te określenia pomogły jakiemuś autyście? Nie wiem, na przykład w wyborze ścieżki edukacji, formy terapii, znalezienia kolegów do wspólnej zabawy? Doboru leków? Wspieraniu w rozwijaniu hobby? Pomocy w radzeniu sobie z codziennymi problemami?

A teraz: czy znacie jakiś przypadek, kiedy te określenia komuś zaszkodziły? Zakneblowały usta? Odebrały szanse na rozwój? Odebrały prawo do słabości? Zamknęły w szufladce, z której praktycznie nie da się uciec, a która determinuje praktycznie wszystko?

Usiądźcie i zastanówcie się. Co dobrego i złego dla autystów zrobiły takie podziały?

* * *

Szczerze? Nie jestem pewien, czy zrobiły kiedykolwiek cokolwiek dobrego. O złych rzeczach wiem. Ale dobrych? Jeśli wiecie – napiszcie.

* * *

Martwią mnie postulaty o konieczności podziału na dwie grupy. Martwią, bo za każdym razem jest to podział na mytamci. Nikt nie próbuje podzielić spektrum autyzmu po to, żeby pomóc lepiej ludziom na spektrum… nikt nie próbuje stworzyć jasnych kryteriów podziału. Nikt nie próbuje nawet powiedzieć wprost, po co te podziały tworzyć… poza tym, że „trzeba”.

Za to linii wyznaczanych niedbale kawałkiem kredy w odległości wyciągniętej ręki – tych mamy na pęczki. Linii, których jedynym zadaniem jest poniżyć ludzi siedzących po drugiej stronie.

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *