“Moja stara to fanatyczka autyzmu”

Ostrzeżenie: Tekst zawiera pokaźne ilości sarkazmu, wulgaryzmów i rynsztokowego internetowego humoru na żenująco niskim poziomie. Jeśli nie znasz tekstu “mój stary to fanatyk wędkarstwa”, to prawdopodobnie w ogóle nie będzie Cię śmieszyć. Czytasz na własne ryzyko. :)

Moja stara to fanatyczka autyzmu. Pół mieszkania za*ebane szczepionkami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie na leżącą na podłodze igłę i trzeba się odtruwać na metale ciężkie w szpitalu, bo mają w składzie rtęć i aluminium. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to od razu wyciągnęła ADOS-2 bo myślała, że znowu trzeba mnie diagnozować na autyzm. xD

Druga połowa mieszkania za*ebana Terapeutą Polskim, Światem Autyzmu, Super Aspikiem xD itp. Co tydzień matka robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie autystyczne periodyki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem ją into facebook bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś grupach dla mamusiek i kręci gównoburze z innymi matkami o najlepsze terapie itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypie*dolić klawiaturę za okno. Kiedyś matka mnie wk*rwiła to wbiłem na którąś grupę i ją trolowałem pisząc pod jej w komentarzach jakieś losowe głupoty typu “terapełci jedzo guwno”. Ojciec nie nadążał z gotowaniem bezglutenowego żarcia na uspokojenie. Aha, ma już na grupie “Autyzm – leczenie biomedyczne” rangę moderatora, za naj*banie 10k komentarzy.

Jak jest ciepło to co weekend zapie*dala na spotkania rodziców. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jem bezglutenową papkę na obiad a matka pie*doli o zaletach jedzenia tego nijakiego gówna. Jak się dostałem na studia to stara przez tydzień pie*doliła że to dzięki temu, że nie jem glutenu i węglowodanów i mózg mi lepiej pracuje.

Co sobotę budzi ze swoją znajomą Grażyną całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują pakując suplementy, robiąc kanapki itd.

Przy jedzeniu zawsze pie*doli o autyzmach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Autyzm, dorosłość i co dalej, matka sama się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr opowiadajo że autyzm nie choroba, śmieszkują na swojej grupie na fejsbuku, a to przecież taka tragedia dla rodziców, robi się przy tym cała czerwona i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać składy chemiczne szczepionek żeby się uspokoić.

W tym roku sama sobie kupiła na święta książkę Wakefielda. Oczywiście do wigilii nie wytrzymała tylko już wczoraj ją rozpakowała i czytała w dużym pokoju. Ubrała się w ten swój cały strój super mamuśki i siedziała cały dzień przy tej książce na środku mieszkania. Obiad (bezglutenowa mamałyga) też przy niej zjadła [cool][cześć]

Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich autystów w Polsce to bym wziął i zapie*dolił.

Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stara jako prezent wzięła mnie ze sobą na diagnozę w drodze wyjątku. Super prezent k***o.

Pojechaliśmy gdzieś wp*zdu za miasto, dochodzimy pod klinikę a matce już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecona. Rozłożyła zabawki i siedzimy za szybą wenecką i gapimy się na dziecko. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie matka pie*dolnęła książką Wakefielda po głowie, że dzieci słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczała szeptem’, żebym się nie wiercił bo szeleszczę i dzieci zza szyby widzą jak się ruszam i udają neurotypowe. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na gówniarza jak w jakimś jeb*nym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam sku*wysyn. W pewnym momencie matka odeszła kilkanaście metrów w korytarz i się spie*działa. Wytłumaczyła mi, że trzeba na korytarzu pierdzieć bo autystyczne dzieci są wrażliwe i wszystko słyszą i czują.

Wspomniałem, że matka ma koleżankę Grażynę, z którym jeździ na spotkania rodziców. Kiedyś towarzyszem wypraw terapeutycznych była hehe Anka. Babka o kształcie piłki z cyckami i 365 dni w roku w garsonce. Były z moją matką prawie jak siostry, przychodziła z mężem Zbyszkiem na wigilie do nas itd. Raz matka miała imieniny i Anka przyszła na hehe kielicha. Najebały się i oczywiście cały czas gadały o leczeniu autyzmu. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęły drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są lewatywy czy chelatacja.

– WEŹ MNIE NIE Wk***IAJ ANKA, WIDZIAŁAŚ TY KIEDYŚ JAK LEWATYWA KOPIE? CHLUST I AUTYZM Uj***ny!

– k***A KRYŚKA CHELATACJA W POLSCE PO 80 KILO RTĘCI USUWA, TWOJA LEWATYWA TO IM MOŻE NASKOCZYĆ

– CO TY MI O CHELATACJI pie**olISZ JAK LEDWO ZE SZCZEPIONKI POTRAFISZ ODTRUĆ. LEWATYWA TO JEST KRÓL LECZENIA AUTYZMU JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI

No i aż się zaczęły naku*wiać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z ojcem musieliśmy je rozdzielać. Od tego czasu zupełnie zerwały kontakt. W zeszłym roku zadzwonił mąż Anki, że Ania spadła z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrał akurat ojciec, złożył kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym matce, a matka

I bardzo k***a dobrze

Tak ją za te chelatacje znienawidziła.

Wspominałem też o arcywrogu mojej starej czyli Autyzm, dorosłość i co dalej. Stał się on kompletną obsesją matki i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś było trzęsienie ziemi to stara zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych sk***ysynach z ADiCD powiedzieć. Gazety nieautystyczne też przestała czytać bo miała ból dupy, że o autyzmie polskim ani aferach w ADiCD nic się nie pisze.

Szefem koła ADiCD w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starej uosobieniem całego zła wyrządzonego rodzicom autystów przez dorosłych ze spektrum i matka przez wiele lat toczyła z nim wojnę. Raz poszła na jakieś spotkanie aspików gdzie występował Adam i stara wróciła do domu z podartą koszulą bo siłą ją usuwali z sali takie tam inby odpie**alała.

Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem ADiCD matka rozpoczęła partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu ADiCD i Adama na grupach na facebooku. Napie**alała na niego jakieś głupoty typu, że Adam kupił sobie diagnozę u ruskich albo, że go widziała na ulicy jak używał komunikacji niewerbalnej itd. Nie nauczyłem matki into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stara musiała zapłacić Adamowi 2000zł.

Jak płaciła to przez tydzień w domu się nie dało żyć, matka k*rwiła na przekupne sądy, ADiCD, Adama i w ogóle cały świat. Z jej pie**olenia wynikało, że ADiCD jak jacyś masoni rządzą całym krajem, pociągają za sznurki i mają wszędzie układy. Przeliczała też te 2000 na terapie, suplementy czy dietetyczne jedzenie i dostawała strasznego bólu dupy, ile ona by mogła np. kaszki bezglutenowej za te 2k kupić (kilkaset kilo).

Stara jakoś w zeszłym roku stwierdziła, że koniecznie musi mieć maszynę do chelatacji bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy chcą ją oszukać.

synek na maszynie to się prawdziwe leczenie robi! tam jest terapia!

ale nie było jej stać ani nie miała jej gdzie trzymać a hehe frajerem to ona nie jest żeby komuś płacić za przechowywanie więc zgadała się z jakimiś mamuśkami z okolicy, że kupią chelatator na spółkę, on będzie stała u jakiejś krystyny, która ma dom a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe na przyczepie, którą ta krystyna ma i się będą tą maszyną dzieliły albo będą jeździły odtruwać razem.

Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale w któryś weekend matka się rozchorowała i nie mógł z nimi jechać odtruwać i miała o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze te jej koleżanki dzwoniły, że dzieci zdrowieją jak poj*bane więc moja matka tylko leżała czerwona ze złości na kanapie i sapała z wk***ienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miała na kogo zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszła do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni odtruwają bez niej bo przecież po równo się zrzucały na chelatator i w niedzielę wieczorem, jak te krystyny już wróciły z terapii, wyszła nagle z domu.

Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę jej pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nasz samochód z przyczepą i maszyną xD Pytam skąd ona ją wzięła a ona mówi, że krystynom zaj***ła z podjazdu przed domem bo one ją oszukały i żebym łapał z nią maszynę i wnosimy do mieszkania XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały duży pokój. Na szczęście chelatator nie zmieścił się w drzwiach do klatki więc stara stwierdziła, że ona go przed domem zostawi.

Za pomocą jakichś łańcuchów do stymulacji sensorycznej co były na maszynie i mojej kłódki od roweru przypięła ją do latarni i zadowolona chce iść wracać do mieszkania a tu nagle przyjeżdżają 2 samochody z krystynami współwłaścicielkami, które domyśliły się gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba bo krystyny drą mordy dlaczego maszynę ukradła i że ma oddawać a matka się drze, że one ją oszukali i ona 500zł się składała a nie odtruwała w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby matka od nich nie dostała wpie**olu bo było blisko.

Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:

-Moja matka leży na ziemi, kurczowo trzyma się przyczepy i krzyczy, że nie odda

-Krystyny krzyczą, że ma oddawać

-Jedna krystyna ma rozj*bany nos bo próbowała leżącą matkę odciągnąć od chelatatora za nogę i dostała drugą nogą z kopa

-Dwóch policjantów ciągnie matkę za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobiła człowieka

-We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi

-Mój stary załamuje ręce i błaga matkę żeby zostawiła maszynę a policjantów żeby go nie aresztowali

-Ja smutnyaspik.gif

W końcu policjanci oderwali starą od maszyny. Ja podałem krystynom kod do kłódki rowerowej i zabrały maszynę, rzucając wcześniej starej 500zł i mówiąc, że nie ma już do chelatatora żadnego prawa i lepiej dla niej, żeby się nigdy na odtruwaniu nie spotkały. Ojciec ubłagał policjantów, żeby nie aresztowali matki. Krystyna co dostała w mordę butem powiedziała, że ona się nie będzie pie**oliła z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko matki nie chce więcej widzieć.

Stara do tej pory robi z krystynami gównoburzę na grupach na facebooku bo założyli tam przypięty post, gdzie przestrzegają przed robieniem jakichkolwiek sesji terapeutycznych z moją matką. Obserwowałem ten post i widziałem jak moja matka nieudolnie porobiła trollkonta

Katarzyna Aspergerska

Liczba znajomych: 0

Ten post napisali jacyś idioci! Znam Starą Anona od dawna i to bardzo porządna kobieta i wspaniała matka! Chcą ją oczernić bo zazdroszczą wyleczonych dzieci i 1% podatku!

Potem jeszcze używała tych trollkont do prześladowania niedawnych koleżanek od chelatacji. Jak któraś z nich zakładała jakiś wątek to matka się tam wpie**alała na trollkoncie i np. pisała, ze ch*jowe dzieci ma i widać, że nie umie leczyć xD

Z tych samych trollkont udzielała się w swoich tematach i jak na przykład wrzucała zdjęcia wyleczonych przez siebie dzieci to sama sobie pisała

Noooo gratuluję leczenia! Widać, że doświadczona terapeutka!

a potem się z tego cieszyła i kazała oglądać mi i staremu jak ją chwalą na grupach.