Kraków

(Postanowiłem nie czekać – i pisać, zanim opadną emocje. Postanowiłem nie odkładać przeżywania życia na później. Słowa nie będą dziś uładzone, a myśli nie będą przemyślane – ale za to emocje będą wciąż nieujarzmione i żywo brzmiące. Wracam do tego do tego, co było punktem wyjścia w pisaniu bloga, o czym wspomniałem na początku, przy okazji Hiszpanii: o komforcie tego, by w drodze powrotnej z długiej podróży, w pociągu czy autobusie, móc zebrać i spisać myśli, zanim ulecą. Jazda samochodem nagle bardzo straciła na atrakcyjności w konfrontacji z magią leniwie sunących za oknem pociągu krajobrazów, z możliwością odpłynięcia na chwilę, z byciem w przestrzeni przejściowej. Potrzebuję przestrzeni przejściowych. To w nich najbardziej odpoczywam, to w nich rozpływa się szok przejścia z jednego świata do drugiego.)

(A teraz wracam do konkretów; uśmiecham się do Was z pociągu relacji Kraków-Łódź.)

* * *

„Dziękuję.” – to moja relacja z VII Przeglądu Filmów o Autyzmie i Zespole Aspergera.

Miałem zamiar napisać bardziej konkretnie i treściwie, tak, jak piszą koleżanki i koledzy z branży, ale żadne inne słowa nie cisną się na usta. Bo… byłem już na niejednym spotkaniu, na niejednej konferencji, rozmawiałem z różnymi ludźmi – ale nigdzie nie spotkałem się z tak ciepłym przyjęciem. Nigdzie nie spotkałem rodziców, którzy tak bezgranicznie kochają swoje dzieci; nigdzie nie rozmawiałem z terapeutami, którzy tak mocno poszukują dobrych rozwiązań i szukają odpowiedzi na pytania. Nigdzie nie spotkałem ludzi, którzy z tak szeroko otwartymi ramionami witają swoich gości. Nigdzie nie czułem się jak… w domu?

* * *

Do jednego muszę się przyznać: nie obejrzałem w całości ani jednego filmu. Już wyjeżdżając z Łodzi wiedziałem, że tak będzie – że ludzie stojący przede mną okażą się ważniejsi, niż ludzie na srebrnym ekranie. Zamiast seansów wybrałem rozmowy w ciasnym kinowym korytarzu, spacery wśród śniegu, spotkania przy kawie, nocne polowania na kebaby i taksówki. Zamiast filmu o miłości wybrałem rozmowy o miłości. Zamiast filmu o życiu – słuchałem o życiu ludzi wokół mnie. I wiecie, co? Nie żałuję ani trochę.

* * *

Ten przegląd nie był okazją, by specjaliści wygłaszali prawdy; nie był też miejscem słownych potyczek o słuszność teorii. Był po prostu cudowną okazją, byśmy wszyscy popatrzyli na siebie nawzajem. Bez oceny, bez próby rozwiązywania problemów. Bez licytowania się, kto ma bardziej, ani kto jest lepszy, ani kto cierpi najmocniej. Bez diagnoz. Parafrazując tytuł mojego ukochanego filmu, w którym nie wydarza się nic, poza pięknem codzienności, mam ochotę napisać: Normalny Autystyczny Przegląd.

* * *

Wracając z Krakowa jednego jestem pewien: pragnę jak najwięcej takich spotkań. Spotkań, w trakcie których zamiast autografów i zdjęć można wymieniać się historiami i emocjami. Spotkań, których nie ma prelegenta i słuchacza – w których są po prostu otwarci na siebie ludzie. I chociaż moje nazwisko pojawiło się na plakatach, absolutnie nie czuję się gwiazdą tego przeglądu… bo gwiazdami byli wszyscy ludzie, którzy się na nim zjawili. Dziękuję Wam.

14 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *